Spis treści
15.06.2019 – Dzień V
Spałem trochę dłużej niż zwykle. Poranek był lekko mglisty, ale zapowiadała się super pogoda. Wygramoliłem się ze śpiwora i skorzystałem z jedynego otwartego prysznica. Okazało się że jest tam ciepła woda! Ogarnąłem swoje tobołki i rozsunąłem stoły na których spałem.

W drogę! Musiałem cofnąć się trochę asfaltem do niebieskiego szlaku, który leci potem na Bukowe Berdo. Oczywiście najpierw poszedłem na śniadanie pod sklep. Wróciłem do szlaku, gdzie znajdowała się budka strażnika. Nie wiem jak go nazwać. Chodzi o tego gościa co sprzedaje bilety do parku i pamiątki 😉 Kupiłem co trzeba i korzystając z jego uprzejmości, przebrałem się w środku.


Od rana było sporo turystów, a im wyżej, tym robiło się tłoczniej. Jednak dziś nic mi nie przeszkadzało. Cieszyłem się udaną wyprawą i luźnym dniem, który miałem przed sobą. Do przejścia miałem tylko 20km, najmniej z całej wędrówki. Najpierw myślałem o tym, żeby z Bukowego iść przez Halicz do Wołosatego, ale to długa trasa aż do wieczora, a ja już nie chciałem się śpieszyć. Wolałem nacieszyć się widokami.
Im bliżej Tarnicy, tym więcej ludzi pojawiało się na szlaku. A jak zobaczyłem co dzieje się na szczycie, to nawet nie próbowałem się tam dopchać. Nie miałem też ciśnienia na to, szedłem sobie w dół do Ustrzyk Górnych i cieszyłem się widokiem połonin w oddali. Po zejściu, zanim jeszcze doszedłem do cywilizacji, udało mi się znaleźć super miejsce na kąpiel w rzeczce.




Odświeżony poszedłem jeszcze na ostatniego Radlera tej wyprawy. Za chwilę przyjechał autobus. Myślałem że prześpię się trochę, ale nie mogłem zmrużyć oka. Całą drogę myślałem o tym co się działo i jak wiele wydarzyło się przez te kilka dni. Niby nie było żadnych spektakularnych akcji, ale zdobyłem kolejne doświadczenia i przeżycia, które zapamiętam na zawsze.
